Szmaciarz Roku, Szuja Roku, Morderca Prawdy – takim tytułem PR-owiec Janusza Palikota, Jacek Prześluga, chce „nagrodzić” nierzetelnych dziennikarzy. Polityk PO jest z tej akcji średnio zadowolony. – To mało profesjonalne. Jacek powinien pojechać nad morze na trzy dni i ochłonąć – radzi.
Jacek Prześluga, o którym zrobiło się głośno po sobotnim tekście w „Dzienniku”, idzie na wojnę z mediami. Nie z wszystkimi, tylko „nierzetelnymi” i „przekupnymi”. W tym celu tworzy portal, na którym czytelnicy i widzowie sami będą przyznawać tytuł dziennikarskiej „hieny roku” (od dziesięciu lat robi to Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich).
"Szmaciarz Roku? Szuja Roku?"
„Jest niepojęte, by mała i targana politycznymi sprzecznościami organizacja dziennikarska uzurpowała sobie prawo do piętnowania kolegów po fachu. (…) Przyznajmy tytuł sami! Ogłaszam konkurs na określenie najgorszego, najbardziej wrednego dziennikarza/wydawcy/tytułu roku. Szmaciarz Roku? Szuja Roku? Antydziennikarz? Morderca Prawdy? Świnia? Szakal?” – ogłosił na blogu.
- To nie jest akcja kamikadze. Jeśli jest press, anty-press staje się jego naturalną konsekwencją. Czwarta władza także może być pod kontrolą obywateli – zjadaczy mediów. My, bohaterowie reportaży, nawet ci negatywni, mamy pełne prawo do obrony, nie chcemy być przez was oszukiwani, kopani, opluwani. Mocne słowa? Na portalu może padną mocniejsze – zapowiada Prześluga.
Palikot: Jacek przesadził
Zdaniem Janusza Palikota, który na swoim blogu umieścił link do odpowiedzi na artykuł w „Dzienniku”, od którego zaczęła się antymedialna krucjata Prześlugi, to nieprofesjonalna akcja. – Jacek przesadził. Nie wiedziałem o tym, ale nie zachęcałbym go do tak dramatycznej walki. To dla PR-owca błąd – mówi portalowi tvn24.pl .
Jak dodał, rozumie gniew swojego współpracownika po publikacji „Dziennika”, ale doradzałby mu ochłonięcie. – Niech pojedzie na trzy dni za miasto, popatrzy na morze. Dziś ja jestem PR-owcem Jacka Prześlugi – śmieje się i zapowiada, że nie zamierza zrezygnować z jego usług.
Kim jest Prześluga?
Na pewno nie prostym zjadaczem mediów. Zaczynał jako dziennikarz, potem przeszedł do PR i obecnie jest prezesem dwóch agencji doradztwa marketingowego: Look At oraz Locomotiva. Doradzał w kampanii wyborczej LiD, od kilku lat współpracuje z Januszem Palikotem. Jak sam napisał na blogu, „robi w Palikocie”, czyli „pomaga w budowaniu wizerunku” i „podrzuca pomysły”. Poseł PO z kolei stwierdził w rozmowie z tvn24.pl , że Prześluga namówił go do prowadzenia bloga, administruje nim, a w kwestii pomysłów to raczej tonuje jego akcje, niż przygotowuje happeningi, które tak lubi polityk PO.
„Dziennik” w tekście „Magik główny pana Palikota” postawił inną tezą. Według jego autorów, „w pierwszym roku rządów Platformy obie firmy "głównego magika" uwijają się jak w ukropie” oraz „lawinowo zdobywają kontrakty w regionach i instytucjach rządzonych przez Platformę”, do tego część bez przetargu. - Tylko z publicznych pieniędzy przez obie przechodzi ponad 3,6 mln zł – napisano w „Dzienniku”.
Proces o telefon?
Prześluga odpowiedział zanim jeszcze tekst ukazał się w druku. W ciągu dwóch dni opublikował na blogu trzy wpisy (w sumie prawie 30 tysięcy znaków), w których zarzuca trójce autorów nierzetelność, pisanie pod tezę, brak weryfikacji faktów i „śledztwo trwające 12 minut”. Podaje też prywatny numer telefonu jednego za autorów.
Jak stwierdził w rozmowie z tvn24.pl, "Dziennik" też opublikował jego wizerunek i dochody, mimo że nie jest osobą publiczną. - Dziennikarstwo to służba publiczna i każdy obywatel ma prawo do kontaktu ze swoim ukochanym dziennikarzem śledczym - wyjaśnił Prześluga. Wojciech Cieśla, który po tej akcji dostał już kilka obraźliwych smsów i głuchych telefonów, nie wyklucza procesu o naruszenie danych osobowych.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP