Limuzyna, w której zginął John Fitzgerald Kennedy. Dziś stoi w muzeum, ale 50 lat temu to auto było jednym z aktorów dramatycznych scen w Dallas. To lincoln bez dachu. Otwarty, by prezydent walczący wówczas o drugą kadencję w Białym Domu, mógł pozdrawiać tłum. Nikt nie spodziewał się, że wykorzysta to także zamachowiec. Po zabójstwie Kennedy'ego auto przebudowano, zamknięto mu dach i opancerzono. Ale nie na długo.