- To jest strasznie nerwowy człowiek. Całe szczęście, że policja zdążyła go zatrzymać, bo byłaby tragedia - opowiada parafianka z Tur (woj. łódzkie) o incydencie, kiedy to ksiądz miał grozić jej siekierką. Za duchownym wstawiają się inni parafianie, którzy mówią, że ksiądz siekierą nie chciał straszyć, tylko szedł... rąbać drewno.