Jeden problem, wiele instytucji i żadnego rozwiązania. - Tu biegają karaluchy, ja przechodzę zatrucia pokarmowe, boimy się pożaru - mówi Paweł, jeden z mieszkańców kamienicy w centrum Warszawy. Ciężko chory pan Maciej uprzykrza życie kilkudziesięciu sąsiadom, bo nie ma siły sprzątać, nie ma pieniędzy na prąd, mieszkanie oświetla ogniem. I mimo że potrzebuje pomocy, instytucje sprawę rozwiązują ostrym cięciem: MOPS daje pieniądze, zarządca kamienicy postanawia wyrzucić na bruk. - Zabrakło tu ludzkich odruchów - oceniają specjaliści.