Nie ustają echa skandalu, jakie wywołało włamanie hakerów na serwery Krajowego Komitetu Demokratów. Według demokratów za atakiem stoi Rosja, która chce w ten sposób wesprzeć rywalizującego z Hillary Clinton o prezydenturę Donalda Trumpa. Miliarder odciął się w środę od związków z Moskwą, w swoim stylu stwierdził jednak, że "ma nadzieję, że Rosja będzie w stanie znaleźć 30 tys. brakujących maili", wysłanych przez Clinton z prywatnej skrzynki w czasie, gdy pełniła funkcję sekretarz stanu.