Miały służyć policji do patrolowania Zalewu Solińskiego w Bieszczadach i zabezpieczania imprez masowych. Jak się okazało - konie, z których każdy kosztował kilkanaście tysięcy złotych - bały się tłumu, były narowiste, chorowite, a jeden z nich gryzł. Teraz sprawę zakupu zwierząt bada prokuratura i Biuro Spraw Wewnętrznych Policji - pisze "Gazeta Wyborcza".