Nic to, że przez pierwsze 30 minut grał tylko Boruc. Nieważne, że obrona była dziurawa jak ser szwajcarski. Nieważne, że biliśmy głową w mur, zagrywając długie piłki, które za każdym razem odbierali nam rośli Austriacy. Nic to, że Smolarek nie oddał żadnego groźnego strzału na bramkę. Nieważne, że jak podbiegał do piłki Golański, to pół Polski miało zawał serca, a drugie pół była już reanimowana na intensywnej terapii. Nieważne, że wygrywaliśmy po nieprawidłowo zdobytym golu. Nic to, że darowano nam karnego po ewidentnym faulu Golańskiego.