Tadeusz Zając jeszcze nie objął stanowiska głównego inspektora pracy, a już część jego podwładnych, w obawie przed dymisją, szuka sobie nowej pracy - donosi "Nasz Dziennik".
"To efekt tego, że po raz pierwszy od 1990 roku Inspekcją będzie kierować osoba tak jednoznacznie kojarzona politycznie" - wyjaśnia wiceprzewodniczący Komisji Krajowej "Solidarności" Jerzy Langer.
Według informacji dziennika, dymisjami są zagrożone osoby kojarzone jako bliscy współpracownicy poprzedniej inspektor Bożeny Borys-Szopy. Stanowiska mogą też opuścić szefowie Okręgowych Inspektoratów Pracy.
Źródło: "Nasz Dziennik"