Nagle do remizy wpada kobieta z małym dzieckiem na rękach: - córka nie oddycha - krzyczy. - To była bardzo nietypowa akcja, bo nie było ani sekundy na przemyślenie, zebranie informacji, podział zadań - mówi jeden z ratujących dwulatkę strażaków. Akcja trwała 4,5 minuty i płaczącą dziewczynkę zabrała karetka. Dwa tygodnie później dwulatka biegała po remizie.