Wyposażeni w specjalne urządzenie do zakłócania alarmów samochodowych działali na parkingach pod marketami. Tak otwierali auta w kilku miejscach dziennie. I brali, co było w środku: telefony komórkowe, tablety, laptopy, nawigacje samochodowe, elektronarzędzia. Na ostatnim skoku nie pogardzili pudełkiem czekoladek. I wpadli.