Jeden z pierwszych etapów walki, czyli ograniczony dostęp do awaryjnej antykoncepcji. Kolejny to utrudnienia dla tych, którzy starają się o in vitro. Po tym, jak rząd PiS przerwał finansowanie tej procedury, teraz są obawy, że tego samego może zabronić też samorządom, które z własnej kieszeni pomagają niepłodnym parom. Do akcji wkracza bowiem Agencja Oceny Technologii Medycznych. Bez jej pozytywnej opinii samorząd nie będzie mógł rozpocząć żadnego programu polityki zdrowotnej. Agencja podlega oczywiście ministrowi, który w sprawie in vitro - podobnie jak w sprawie "tabletki po" - nie kryje swojego światopoglądu. A Piotr Świerczek idzie do Agencji i pyta, czy jej urzędnicy będą teraz kierowali się wytycznymi ministra czy, tak jak dotąd, naukowymi opracowaniami.