- Ciężko jest się przełamać, tym bardziej jeżeli chodzi o członków własnej rodziny. Ludzie myślą, że mogą zaszkodzić, ale nic nie robienie jest większą szkodą - powiedział w TVN24 Krzysztof Zahorowski ze straży pożarnej w Białymstoku, który w piątek przez telefon ratował życie 4-letniemu Michałowi, instruując matkę jak ma przeprowadzić reanimację. - Trzeba coś robić i działać, bo ważne są pierwsze chwile, pierwsze minuty - podkreślił. Do białostockiej straży dzwonią ludzie z gratulacjami i podziękowaniami.