- Był człowiekiem zrównoważonym, spokojnym. Zawsze. Nigdy w życiu żadnych gwałtownych gestów nie wykonywał, więc tym większy to był szok, ale telefon od brata był jasny, więc musiałem się z tym pogodzić - mówi brat Piotra Szczęsnego, który w październiku podpalił się przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie. Rodzina i przyjaciele wspominają, że przejmował się sytuacją w kraju, ale nigdy nie był gwałtowny. Swój czyn planował od dawna.