Może rozmiary tej tragedii byłyby mniejsze, gdyby auta, w które wjechał rozpędzony tir, momentalnie nie stanęły w płomieniach - ocenia biegły z zakresu pożarnictwa. Ale się zapaliły. Bo był upał, bo silniki rozgrzane były do czerwoności. Wystarczyła kropla benzyny, by wzniecić ogień, a potem ta płonąca benzyna jeszcze rozlewała się po jezdni. Co wiemy na pewno dwa dni po tragedii na A6? Że zginęło sześć osób, w tym troje dzieci. I że kierowca ciężarówki przyznał się do wjechania w osobowe auta, ale nieumyślnie. I że grozi mu 12 lat więzienia.