To był główny argument Mirosława Drzeweckiego. I główny dowód – jak tłumaczył – na manipulację fanatycznie oddanego partii i obsesyjnie nienawidzącego przeciwników politycznych, chorobliwie ambitnego i niebezpiecznego – Mariusza Kamińskiego. Były minister sportu bardzo precyzyjnie (przygotował specjalną prezentacje) tłumaczył komisji, że stadion na Euro 2012 miał być w całości finansowany z budżetu państwa. Zgodnie z uchwałą Rady Ministrów z 24 czerwca 2008. Dopłaty miały finansować to, co wokół stadionu, a co – jak mówił Drzewiecki – z Euro 2012 nie miało nic wspólnego. Sugerował przy tym, że to ministerstwo finansów nie wie, o czym mówi, kiedy mówi, że pieniądze z dopłat miały iść na Euro 2012.