- To sport ekstremalny, każdy jedzie na własne ryzyko - mówią rowerzyści, którzy urządzają wyścigi po ulicach Łodzi. - Ścigamy się nieoficjalnie, czy jak kto woli, nielegalnie. Często naginamy przepisy - słyszymy od organizatorów, którzy jednocześnie zapewniają, że pewnych granic nie przekraczają i jeżdżą tak, by nie zagrażać innym uczestnikom ruchu.