Chodnik na łódzkich Bałutach był chodnikiem tylko z nazwy, bo o chodzeniu po nim nie było mowy. Co najwyżej o czołganiu - metr nad ziemią zwisały gałęzie jaśminu. Dwa tygodnie po tym, jak nagłośniliśmy sprawę gałęzie zniknęły. I o ile wcześniej nie sposób było ustalić, kto kłopotliwy krzak mógłby legalnie wyciąć, o tyle teraz nie sposób dociec, kto to zrobił.