- Poznaliśmy się, kiedy przyjechałem do Warszawy - mówił Bogdan Rymanowski wspominając zmarłego w sobotę Grzegorza Miecugowa. - Pierwsza konstatacja była taka, że ten pan z radia, ta gwiazda z telewizji, to jest normalny, pogodny, sympatyczny i niesamowicie skromny człowiek. Nie było żadnego dystansu między jakimś małolatem z Nowej Huty, a człowiekiem, który miał już uznane nazwisko - dodał dziennikarz TVN24.