Raport nieprędko. "Winnych nie wskażemy"

Raport ws. przyczyn katastrofy pod Szczekocinami nie powstanie szybko. Komisja ma rok na jego opracowanie. - Prosiłbym aby nie wywierać presji na badaczach - apelował podczas konferencji prasowej minister Sławomir Nowak. Zapewnił, że wszystkie zalecenia zawarte w dokumencie - nawet te "najsurowsze" - zostaną "wdrożone". - My nie ustalamy winy. Dla nas najważniejsze jest wskazanie przyczyn i sugestii na przyszłość - mówił z kolei szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych Tadeusz Ryś.

"Dyżurni ruchu są coraz bardziej obciążeni pracą"

- W wyniku restrukturyzacji PKP, dyżurni ruchu są co chwila obciążani dodatkowymi obowiązkami - oświadczył podczas konferencji prasowej w siedzibie OPZZ szef Związku Zawodowego Dyżurnych Ruchu PKP Aleksander Motyka. Jak zaznaczył, dyżurny "bywa też konserwatorem, robotnikiem stacyjnym, a nawet sprzedaje bilety". Według wiceprzewodniczącego związku Jerzego Oleszka dyżurni zmęczeni nadmiarem pracy "nigdy nie będą w pełni wykonywali tego, czego od nich oczekiwano". Wskazał więc na ogromną potrzebę szkolenia młodych ludzi.

Strażacy schodzą z torów Dziękują "ludziom dobrej woli"

Strażacy, którzy od soboty pracują na miejscu katastrofy kolejowej pod Szczekocinami, powoli kończą pracę. W poniedziałek teren po raz kolejny przeszukiwały psy tropiące. Nikogo nie znaleziono. - To była nader trudna akcja, wśród wielu osób poszkodowanych - podsumowywał mł. bryg. Marek Fiutak, komendant straży w Zawierciu. Dziękował przede wszystkim strażakom-ochotnikom i "ludziom dobrej woli".

"Słuchaj chłopaku, jest w porządku, nie przejmuj się"

- Wagon zgnieciony, owinięty, ściana do ściany. To była taka harmonijka - opowiada o pierwszych chwilach po zderzeniu pociągów w Szczekocinach strażak Zbyszek z tamtejszej Ochotniczej Straży Pożarnej, który wraz ze swoimi kolegami jako jedni z pierwszych pomagali ofiarom katastrofy. I dodaje: - Nie sztuka jest pomóc temu, kto wyjdzie. Sztuka jest pomóc temu, który jest zgnieciony i nie wiadomo czy przeżyje. O to nam chodziło.

Do Krakowa objazdem i dłużej. Można zwracać bilety

Po sobotnim tragicznym wypadku pociągów pod Szczekocinami dojazd z Warszawy do Krakowa wydłużył się. Pociągi w rejonie miejsca katastrofy kierowane są na objazdy. Jak informuje Marta Klos, reporterka TVN24, w związku z utrudnieniami pasażerowie mogą zwrócić zakupione wcześniej bilety.

Osobówka wbiła się w leżącego na drodze tira

Jedna osoba zginęła, a cztery zostały ranne w zderzeniu czterech pojazdów na drodze krajowej nr 60 pomiędzy Różanem a Ostrowią Mazowiecką (woj. mazowieckie). "Po godz. 7 w lesie, na prostym odcinku drogi, zderzyły się dwa tiry i dwa samochody osobowe. Na miejscu śmierć poniósł prawdopodobnie pasażer srebrnego Pontiaca, który dosłownie wbił się w podwozie leżącej na drodze ciężarówki" - informuje portal MojaOstroleka.pl, w który zamieścił w naszym serwisie relację z miejsca wypadku.

Lokomotywa usunięta, rusza naprawa toru

Już w wtorek ma być uruchomiony jeden tor na trasie, gdzie doszło do wypadku pociągów TLK i InterRegio. A w środę po południu przejezdny będzie drugi - zapowiedział w TVN24 rzecznik Grupy PKP Łukasz Kurpiewski. W poniedziałek ok. południa udało się już usunąć z torów lokomotywę przewozów regionalnych, teraz sieć trakcyjną i tor trzeba będzie naprawić.

Potrzebne były dwa kilometry na hamowanie

- Pociągi o tej masie musiałyby zacząć hamować z prędkości 120 km/h w odległości co najmniej dwóch kilometrów od siebie, aby mieć szansę się zatrzymać - powiedział Janusz Czarnocki, prezes CS Szkolenie i Doradztwo. Trasę pociągów tuż przed zderzeniem udało się odtworzyć dzięki jedynemu w Polsce symulatorowi, na którym zrekonstruowano trasę z perspektywy maszynistów pociągów Interregio "Jan Matejko" oraz TLK "Brzechwa", które zderzyły się w sobotę w okolicach Szczekocin koło Zawiercia, gdzie zginęło 16 osób, a ponad 50 zostało rannych.

Symulacja katastrofy. "Niewiele dało się już zrobić"

Dlaczego doszło do katastrofy? Dlaczego dwa pociągi przeciwnych relacji znalazły się na tym samym torze? Czy winny jest człowiek czy awaria techniczna? Splot wydarzeń, które ostatecznie doprowadziły do zderzenia się pociągów, przedstawia specjalna symulacja przygotowana przez TVN24.

"Powiedziałem: ja żyję. Nie dzwońcie, idę pomagać"

Uspokajali innych, chociaż sami się bali. Wokół wisiały przewody elektryczne, poza którymi mało było widać. Próbowali pomagać, ale wiedzieli, że sami nie dadzą rady. Pasażerowie pociągów mówią, że to właśnie bezsilność, która przyszła po kilkunastu minutach była dla nich najgorsza. - Czekaliśmy na ratowników. Wydawało nam się, że mijają dziesiątki minut. Baliśmy się - opowiada w rozmowie z TVN24 jeden z pasażerów.

"Sytuacja jest dramatyczna, trzeba bić na alarm"

Katastrofa pod Szczekocinami każe postawić kluczowe pytanie o to, w jaki sposób funkcjonuje w Polsce cały system bezpieczeństwa na kolei - twierdzi były minister transportu Jerzy Polaczek. Według niego pod tym względem sytuacja jest dzisiaj "dramatyczna". - Trzeba bić na alarm - podkreślał w programie "Jeden na jeden" w TVN24. I w ostrych słowach atakował obecnego ministra.

Pękł lód. 70-latek wpadł do Zalewu Zegrzyńskiego

Do szpitala trafił mężczyzna, który wybrał się w niedzielę wieczorem nad Zalew Zegrzyński. W pewnym momencie pękł lód i 70-latek wpadł do wody. W akcji ratunkowej brali udział policjanci, strażacy i WOPR. O zdarzeniu poinformował nas jeden z internautów, który przysłał również zdjęcie z akcji ratowniczej.

Zawinił człowiek, sprzęt czy brak pieniędzy?

Czy katastrofa kolejowa pod Szczekocinami to wina człowieka, sprzętu czy wieloletniego niedoinwestowania polskich kolei? Wyniki badań komisji poznamy najwcześniej za kilka tygodni, ale eksperci i kolejarze przyznają - na kolej ciągle brakuje pieniędzy.

Ta sama trasa, ten sam pociąg. Kolejny wypadek

W niedzielę rano, kilka godzin po tragicznej katastrofie pod Szczekocinami, doszło do wypadku pociągu TLK "Brzechwa" relacji Warszawa Wschodnia - Przemyśl. W pociągu zapaliła się lokomotywa.

Katastrofy na torach

Choć kolej należy do najbezpieczniejszych środków transportu, w polskiej historii wiele razy dochodziło do tragicznych wypadków pociągów. Komunistyczne władze ukrywały informacje o katastrofach i nie podawały danych o liczbie ofiar.

Żałoba w całym kraju

O północy w poniedziałek flaga na dachu Pałacu Prezydenckiego została opuszczona do połowy masztu. Na dwa dni Polska pogrąża się w żałobie narodowej po katastrofie kolejowej pod Szczekocinami, w której zginęło 16 osób, a niemal 60 zostało rannych.

"Jak to możliwe?" "Nie wiem"

Jak to możliwe, że dwa pociągi jadące w przeciwnych kierunkach zderzyły się ze sobą na tym samym torze? Prezes PKP PLK S.A. Zbigniew Szafrański przyznaje, że w tej sprawie wciąż więcej jest pytań niż odpowiedzi. - Przy sprawnych urządzeniach, a urządzenia były sprawne, oba pociągi nie mogły mieć zielonego światła - powiedział w TVN24.

"Akcja była bardzo sprawna. Najpierw spontaniczna"

Akcja była bardzo sprawna. W pierwszej części bardzo spontaniczna, oparta na mieszkańcach pobliskiej wsi i strażakach ochotnikach pobliskich jednostek - powiedział st. bryg. Jeremi Szczygłowski ze śląskiej straży pożarnej podsumowując pierwsze chwile po katastrofie kolejowej w Szczekocinach, do której doszło w sobotni wieczór. To on dowodził akcją na miejscu.

Żałoba narodowa 5 i 6 marca. W całym kraju

Prezydent Bronisław Komorowski ogłosił żałobę narodową po katastrofie kolejowej pod Szczekocinami, w której zginęło 16 osób. Ma ona trwać 5 i 6 marca i obowiązywać na terenie całego kraju - dowiedział się portal tvn24.pl. Taką decyzję Bronisław Komorowski zapowiedział podczas wizyty na miejscu katastrofy i w szpitalu u rannych.

Ruch przywrócony "około wtorku lub środy"

- Prawdopodobnie około wtorku lub środy przywrócony zostanie ruch pociągów w miejscu katastrofy - poinformował Adam Młodawski, dyrektor Zakładu Linii Kolejowych w Kielcach, pod który podlega teren, gdzie doszło do zderzenia pociągów TLK i Interregio. W Szczekocinach w wyniku czołowego zderzenia dwóch składów zginęło 16 osób, a 58 zostało rannych.

"Powtarzałam sobie, że muszę zachować spokój"

- To był bardzo duży szok. Ludzie wpadali w panikę, a ja sobie pomyślałam, że muszę zachować spokój, że ktoś przyjdzie mnie uratować. Ale bałam się, że może nie zdążyć, że to się zapali wszystko - opowiadała jedna z rannych pasażerek pociągu, Marta Górecka. Jak tłumaczyła inna poszkodowana, Martyna Arent, siedząca w jednym z pierwszych wagonów, szczególnie psychicznie pomagali im pasażerowie z tylnych wagonów i okoliczni mieszkańcy; później nadjechali ratownicy i strażacy. W katastrofie kolejowej pod Szczekocinami koło Zawiercia rannych zostało 58 osób. W 15 szpitalach w trzech województwach nadal przebywa 51 rannych.

Nieśli pomoc. Prezydent i Episkopat dziękują

Zadzwoniła koleżanka i powiedziała: Bierz łomy, siekiery, bo trzeba ludzi ratować - relacjonował na antenie TVN24 Mariusz Molenda, jeden z mieszkańców okolic Szczekocin, w których doszło w sobotni wieczór do tragicznego zderzenia pociągów. Mężczyzna, jak wiele innych osób, ruszył na pomoc ofiarom z własnej inicjatywy i pomagało strażakom od pierwszych chwil. - To było coś okropnego, niesamowita tragedia ludzi - wspomina tamte momenty.

Odnaleziono ciało zaginionego turysty

W rejonie Doliny Pięciu Stawów Polskich w Tatrach ratownicy TOPR odnaleźli ciało poszukiwanego od soboty turysty. Przyczyną jego śmierci było najprawdopodobniej poślizgnięcie i upadek z wysokości.

Jest śledztwo ws. tragedii

Prokuratorzy z Częstochowy oficjalnie rozpoczęli śledztwo ws. tragedii w Szczekocinach pod kątem "sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym w wielkich rozmiarach". Pierwsze czynności przeprowadzili już w nocy. Dyżurni ruchu, którzy odpowiadali za odcinek na którym doszło do tragicznego zdarzenia, zostali przebadani na obecność alkoholu. - Nie ma informacji, aby byli nietrzeźwi - przekazała Prokuratura Okręgowa w Częstochowie.

Czołg i dźwig już na miejscu. Jeden wagon usunięty

Na miejsce katastrofy kolejowej w Szczekocinach dociera ciężki sprzęt - jest już m.in. specjalny czołg, a także pociąg techniczny z kolejowej służby ratowniczej. Dzięki nim udało się rozłączyć wagony, które wczoraj się zderzyły. Wrak jednego z nich został usunięty z torów. Część pozostałych będzie mógł podnieść dopiero dźwig.

"Trzeba skończyć z tą bylejakością"

- Mamy problem z uczeniem się z katastrof. Najpierw wszyscy przeżywamy, ale potem się to gubi - stwierdził w programie "Kawa na ławę" Janusz Palikot. Politycy zgodzili się z twierdzeniem Tadeusza Cymańskiego, że takie wypadki jak ten, który miał miejsce pod Szczekocinami, powinny być powodem do głębszej refleksji nt. stanu państwa.

PKP: Ponad 2 godz. opóźnienia na trasie Warszawa-Kraków

- Ponad dwugodzinne opóźnienia dotyczą pociągów kursujących między Warszawą a Krakowem i taki stan rzeczy będzie trwał na pewno jeszcze dziś i jutro – powiedział w niedzielę przed południem TVN24 rzecznik PKP Łukasz Kurpiowski. Wszystko to ma związek z katastrofą kolejową w Szczekocinach, gdzie zginęło 16 osób, a 58 zostało rannych.

"Znamy wszystkich rannych z imienia i nazwiska"

Wszystkie osoby ranne w katastrofie kolejowej w Szczekocinach pod Zawierciem zostały zidentyfikowane - poinformowało Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego w Katowicach. Ranni znajdują się w 15 szpitalach na terenie trzech województw: śląskiego, małopolskiego i świętokrzyskiego. Najwięcej poszkodowanych ma złamania kończyn, wstrząśnienia głowy oraz urazy wewnętrzne. Stan ok. 30 jest określany jako ciężki. Rannych odwiedza minister zdrowia Bartosz Arłukowicz.

Budynek spłonął doszczętnie

Całą noc trwała walka strażaków z pożarem budynku przy ul. Piłsudskiego w Żurominie (woj. mazowieckie). Z palącej się konstrukcji pięciu mieszkańców ewakuowano przez okna, trzech wyprowadzono. Pozostali lokatorzy sami zdołali opuścić budynek. Zdjęcia pożaru nadesłał Reporter24 zuro09.