W pracy ogranicza się do słów podstawowych: "dzień dobry, smacznego, dziękuję, do widzenia". Nie będzie przecież mówił, że jest mistrzem olimpijskim zmierzającym po złoto numer dwa, któremu plany tak bardzo pokrzyżował koronawirus. Ruben Limardo przekazuje jedzenie - schabowego, pomidorową lub sushi, co kto lubi, co kto zamawiał - i ulicami Łodzi rowerem rusza dalej, bo kolejni głodni już na niego czekają.