W szeroki świat Justyna Kowalczyk wyruszała z Kasiny Wielkiej, a precyzyjniej rzecz ujmując z Chabówki lub Rabki Zdroju, gdzie tata odwoził ją na stację kolejową. Po zakończeniu przebogatej w sukcesy kariery na swoje miejsce też wybrała góry. I pod Tatrami spokojnie sobie żyje, już jako mama. - Do pozowania na ściankach są ładniejsi. Ja w mediach bywałam tylko dlatego, że biegałam na nartach. I lepiej, żeby tak zostało. Niech ludzie zapamiętają mnie w stroju sportowym - opowiada w rozmowie z eurosport.pl.