Jeszcze kilka dni i skończyłby 11 lat, co jak na shar-pei’a byłoby całkiem nieźle. Moja żona dostała go na urodziny, jeszcze zanim poznała mnie. Zaraz po urodzeniu spuchł i wydawało się, że grozi mu śmierć, ale udało się go odratować, przez co był jeszcze bardziej kochany. Tym razem się nie udało.