Trwa konflikt warszawskiej prokuratury i policji ze znaną sędzią Barbarą Piwnik. Była minister sprawiedliwości orzeka w procesach dotyczących zorganizowanej przestępczości. Oficjalnie obie strony nie zabierają głosu w sprawie. Nieoficjalnie nie zostawiają na sobie suchej nitki. Jedynymi zwycięzcami tej wojny są przestępcy, którzy wychodzą na wolność - akcentuje dziennik "Polska".
Kością niezgody jest ostatnio sprawa zwolnienia z aresztu siedmiu członków gangu "obcinaczy palców", którzy dokonali w Warszawie ok. 20 uprowadzeń, a ofiarom obcinali palce i – negocjując wysokość okupu – przesyłali je ich bliskim. Przeciwko całej siódemce nadal toczy się sprawa. Jednak w grudniu ubiegłego roku skład sędziowski, któremu przewodziła sędzia Piwnik, uznał, że nie trzeba ich izolować od społeczeństwa. Dwóch z nich wyszło już na wolność. Reszta odsiaduje inne wyroki lub w areszcie czeka na inne procesy.
"Na tym etapie nie ma już podstaw do stosowania aresztu" – powiedziała gazecie sędzia Piwnik. 18 stycznia sąd apelacyjny utrzymał decyzję sądu okręgowego.
Konflikt na linii sąd – prokuratura i policja dotyczy nie tylko przepychanek śledczych i oskarżających z sądzącymi. Ci pierwsi zarzucają sędziom, że poza podważaniem wiarygodności zabranych przez nich dowodów, sąd dezawuuje także ich samych. Śledczym chodzi głównie o zachowanie Barbary Piwnik na sali rozpraw, jej wrogość do śledczych i pozytywny stosunek do oskarżonych.
"Nigdy nie widziałem sędziego, który zwracałby się do oskarżonych, i to o tak poważne przestępstwa, po imieniu" – relacjonuje jeden z policjantów. "Panie Krzysztofie, panie Grzegorzu… To niebywałe" – dodaje. Takim zachowaniem zdziwiony jest też Marcin Łochowski, rzecznik Sądu Okręgowego Warszawa-Praga: "Skład sędziowski powinien się zwracać do świadka, używając terminologii procesowej albo powszechnie znanych form grzecznościowych. Nazywanie kogoś po imieniu nie powinno być praktykowane. Sąd powinien zwracać się do osób objętych aktem oskarżenia per podsądny, oskarżony lub pan, pani itd. Inne zwroty są nie na miejscu" – mówi Łochowski.
W trakcie jawnych i nagrywanych na wideo rozpraw kilku policjantów usłyszało coś, co na długo zapadnie im w pamięć. "Sędzia zasugerowała, że spotkamy się na tej sali, ale ja będę występował w innym niż świadek charakterze" – relacjonuje policjant. "W jakim? Nie wiem. Prokuratorem nie będę, sędzią też, więc zostaje mi ława oskarżonych" – dodaje policjant.
Kilka miesięcy temu identyczną sugestię skierowano wobec jednego z prokuratorów Prokuratury Okręgowej, obsadzających proces gangu "obcinaczy palców". Gdy dziennik zapytał prokuraturę o to zdarzenie, od Katarzyny Szeskiej z prokuratury okręgowej usłyszał tylko, że prokuratura nie komentuje zachowania sądu ani poszczególnych członków składu sędziowskiego.
Źródło: tvn24.pl, "Polska", PAP