Wstyd się przyznać, że oglądam konkurencję? Może i wstyd. Ale gdy powiem, co oglądam, to wstyd podwójny. Bo tu chodzi o gorący show sobotniej nocy, czyli finał konkursu Eurowizji. Ja naprawdę uwielbiam w telewizyjnych produkcjach szukać dna i za każdym razem z radością odkrywam, że gdy już go dotykam, muł ustępuje i pojawia się kolejny poziom dna. Pięknie! Telesadomaso.