- Takie kłamstwa podważają wiarygodność całego rządu, premiera i programu reformy opieki zdrowotnej - z takim komentarzem ze strony związkowców z OZZL spotkała się czwartkowa wypowiedź minister zdrowia Ewy Kopacz, która zapewniała, że wynagrodzenia dla lekarzy nie są dziś "patologiczne".
Minister o wynagrodzeniach lekarzy mówiła w czasie sejmowej debaty po informacji premiera Donalda Tuska o dotychczasowych dokonaniach jego rządu. Kopacz stwierdziła między innymi, że dziś nie można już mówić o "patologii w przypadku zarobków w służbie zdrowia".
Według wyliczeń szefowej resortu, lekarz z drugim stopniem specjalizacji zarabia w Polsce ponad siedem tysięcy złotych, a średnie zarobki starszej pielęgniarki to około trzy tysiące złotych. I właśnie te rachunki Kopacz spotkały się z największym protestem działaczy z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
- Informacja pani minister o płacach lekarskich jest nieprawdziwa. Wysokość płac - podawana jako wartości średnie - jest bardzo zawyżona. (...) Jeśli ktoś kłamie w sprawie płac lekarzy, dlaczego nie miałby kłamać w sprawie np. przekształceń szpitali - pytają w swoim oświadczeniu związkowcy.
"To wyjątek, nie reguła"
OZZL dodaje, że płaca zasadnicza lekarza specjalisty zatrudnionego na umowę o pracę, bez dyżurów wynosi obecnie najczęściej od 3,5 do 4,5 tys. zł brutto, co z dodatkami daje kwotę od 3,8-5,5 tys. zł brutto (czyli ok. 2,6–3,6 tys. zł netto).
- Podana przez minister zdrowia kwota 7211 zł oznacza płacę zasadniczą ok. 6–6,5 tys. złotych brutto, co jest absolutnym wyjątkiem, a nie regułą. Podobnie sfałszowane są informacje dotyczące płac innych grup lekarzy - piszą związkowcy.
Autorzy oświadczenia idą jeszcze dalej i... radzą pani minister, że jeśli rzeczywiście Kopacz wierzy w swoje rachunki, to należy te konkretne sumy, jakimi operowała w Sejmie, wpisać do ustawy o wynagrodzeniach lekarskich. - Jeśli jest tak, jak mówi minister, to nie spowoduje to przecież żadnych kosztów - zwracają uwagę związkowcy.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum