- Ten silnik też mógł się im rozpaść, uszkadzając instalację - twierdził w TVN24 kpt. Janusz Więckowski, który niegdyś był pilotem Tu-154M i miał tą maszyną w 1988 r. wypadek. - Zachowanie samolotu było bardzo dziwne - ocenił z kolei płk Piotr Łukaszewicz, były szef szkolenia Wojsk Lotniczych. Według wojskowego, nie jest jeszcze powiedziane, że mjr Arkadiusz Protasiuk - dowódca załogi prezydenckiego Tu-154M - w ogóle nie zareagował na komendę "odchodzimy" (wypowiedzianą przez drugiego pilota).