Wielka polityka, mobilizacja sił, a codzienne życie toczy się jakby zupełnie innym torem. Na granicy Polski z Kaliningradem ludzie rozmawiają o tym, co dzieje się na Krymie i w Kijowie. Ale nie ma paniki, właściwie nawet nie ma niepokoju. Korzystając z otwartej lokalnie granicy, Rosjanie przyjeżdżają do nas na zakupy i wycieczki. A Polacy jeżdżą do Rosji po tańsze paliwo. Owszem, jak sprawdziła nasza reporterka, w Gołdapi od stycznia ruch przygraniczny zmalał i sami Rosjanie przyznają, że to może być efekt antypolskiej propagandy np. na kaliningradzkich portalach internetowych. Ale w relacjach sąsiedzkich między ludźmi - nic się nie zmieniło.