- Nie oddam mojego domu, mam koktajle mołotowa, mam dwa kanistry, mam dwie butle z gazem. Jak przyjdą, to będą ofiary śmiertelne - mówi ze łzami w oczach Grzegorz Szymborski, zdesperowany mieszkaniec domu przy alei Wilanowskiej. Poszerzenie tej ulicy wymaga zburzenia kilku domów, tymczasem pan Grzegorz, właściciel jednego z nich, nie zamierza opuszczać działki bez odszkodowania. Problem w tym, że miasto nie chce mu zapłacić.