Samochód, którym wracali z wycieczki do Tomaszowa Lubelskiego, rozbił się na drzewie. Trzech kolegów ze środka wydostało się o własnych siłach. Myśleli, że nic im nie jest i rozeszli się do domów. Kilkadziesiąt godzin później jeden z nich w stanie zagrożenia życia był już na sali operacyjnej. - Wewnętrzny krwotok to zabójca z opóźnionym zapłonem - komentują ratownicy medyczni.