Decyzja o zawieszeniu działalności w kompleksie Kaesong, w którym wspólnie pracowali Koreańczycy z Północy i Południa, to nie tylko kolejny krok w wojennej retoryce Kim Dzong Una, ale i dramat dla 53 tysięcy ludzi, którzy stracili pracę. Strefa była też ostatnim miejscem, gdzie obywatele obu krajów mogli się ze sobą spotykać. Zdarzały się nawet romanse.