Tomasz L. przez niemal miesiąc twierdził, że nazywa się zupełnie inaczej. W szpitalu przekonał personel, że jest Piotrem Sz., za którym wydano Europejski Nakaz Aresztowania. Gdy zatrzymali go policjanci, także myśleli, że L. to Sz. Pewnością wszystkich zachwiał dopiero sędzia, który miał zdecydować o przekazaniu mężczyzny stronie austriackiej. Akt oskarżenia przeciwko fałszywemu Sz. trafił już do sądu.