W ciągu ostatniej doby w Tunezji z rąk służb porządkowych zginęło sześciu protestujących, wynika z informacji Reutera, który powołuje się na świadków. Według zagranicznych obserwatorów, protesty na taką skalę są możliwie w despotycznym państwie, tylko dzięki internetowi, zwłaszcza Facebookwowi i Twitterowi. Władze starają się odciąć obywateli od tych stron, ale bez skutku.