Kiedy trenować nie było jak i gdzie, bo pandemia szalała na całego, panowie słusznie nie oglądali się na nikogo. Zakasali rękawy i własnymi siłami wybudowali wszystko to, co do olimpijskich przygotowań było im potrzebne, w miejscu nadzwyczaj interesującym. Forma teraz jest - ta wielka, ta życiowa - z Tokio trenowany przez swojego ojca Michała oszczepnik Marcin Krukowski wrócić zamierza zatem z medalem.