Nie przyjmuje zarzutów o nepotyzm w szeregach PSL i co więcej, twierdzi, że cała sprawa jest medialną nagonką na ludowców przypominającą antysemicką kampanię z 1968 r. Tyle, iż stanowisko Waldemara Pawlaka coraz bardziej zaczyna irytować jego partyjnych kolegów i polityków z koalicyjnej Platformy Obywatelskiej. Posady stracili też ci, którzy dostali je dzięki protekcji - pisze "Dziennik".