Katowice

Katowice

Dozór i zakaz opuszczania kraju, ale nie areszt dla Kamila Durczoka

Sąd Okręgowy w Katowicach nie zgodził się na zastosowanie aresztu wobec dziennikarza. W środę odrzucił prokuratorskie zażalenie na decyzję Sądu Rejonowego Katowice-Wschód, który również nie dopatrzył się powodu, żeby Kamil Durczok na tym etapie śledztwa trafił do celi. Sąd zastosował wobec dziennikarza inne środki zapobiegawcze: ma on wpłacić 200 tysięcy złotych poręczenia. Nie może też opuszczać kraju, ani zbliżać się do byłej żony.

Nocny wstrząs w kopalni Budryk. Wycofano załogę

Po nocnym wstrząsie w kopalni Budryk w Ornontowicach wycofano załogę z rejonu jednej ze ścian wydobywczych. Nikomu nic się nie stało. Wstrząs, który miał magnitudę przekraczającą 3 stopnie w skali Richtera nie spowodował też zniszczeń w wyrobiskach, ale odczuli go okoliczni mieszkańcy.

"Byliśmy górnikami, a nie żołnierzami". 38 lat od pacyfikacji kopalni "Wujek"

38 lat temu, 16 grudnia 1981 roku, doszło do pacyfikacji strajku w Kopalni Węgla Kamiennego "Wujek" w Katowicach. Zginęło wówczas dziewięciu górników, a wielu zostało rannych. Główne uroczystości odbędą się w poniedziałek po południu w Katowicach. Mają się na nich pojawić bliscy zabitych i uczestnicy tamtych wydarzeń. W Katowicach ma się też pojawić premier Mateusz Morawiecki.

Wybuch w Szczyrku. "Przewiert był głęboki. Na takich głębokościach nie spotyka się rury gazowej"

Gdy w Szczyrku kładli gazociąg, nie było jeszcze Leszczynowej, ani wielu ulic i domów. Teren jest tam pochyły i potem był nasypywany. 4 grudnia wybuch gazu zniszczył dom pod numerem 6, grzebiąc ośmioro mieszkańców. Tego dnia odbywały się tam roboty ziemne. - Nie ma takiej głębokości, na której nie można spotkać rury z gazem - powiedział Artur Michniewicz, rzecznik Polskiej Spółki Gazownictwa. - Wykonawca z Leszczynowej dostał od nas zalecenia, by kopać ręcznie pod nadzorem pracownika naszej spółki. Nie zastosował się do tego.

Ślisko na drogach, zderzyły się cztery auta

Cztery auta, w tym dwie ciężarówki, zderzyły się na drodze w Rększowicach koło Częstochowy. Do zdarzenia przyczyniły się zapewne trudne warunki panujące dziś rano na drogach w regionie. - Nawet służby miały problem, żeby dotrzeć do miejsca zdarzenia - mówi sierż. sztab. Kamil Sowiński z częstochowskiej policji.

Były dwie eksplozje. Runął apartamentowiec, a potem przyszedł list z ostrzeżeniem

Dwa wybuchy i zawalił się apartamentowiec w stanie surowym. W gruzach i sąsiednich budynkach znaleziono przerobione butle gazowe. 10 dni później w internecie pojawił się list z groźbą, że jeśli deweloper nie zaprzestanie budować, w powietrze wylecą kolejne obiekty. Po siedmiu miesiącach zatrzymano studenta kilku uczelni, któremu prokuratura przypisała te i inne przestępstwa. Właśnie skierowała do sądu akt oskarżenia.

Tymoteusz Szydło odchodzi z kapłaństwa. "Przepraszam wszystkich, których zawiodłem"

- Obecnie moja reputacja jako księdza jest zdruzgotana przez plotki i domysły. Z bólem stwierdzam też, że nie udało mi się pokonać kryzysu wiary i powołania. W tej sytuacji nie pozostało mi nic innego, jak złożyć w kurii diecezji bielsko-żywieckiej prośbę skierowaną do Ojca Świętego o przeniesienie mnie do stanu świeckiego, by uregulować moją pozycję kanoniczną i nie pozostawać w konflikcie sumienia. Jednocześnie oświadczam, że to moja ostatnia wypowiedź w tej sprawie - poinformował Tymoteusz Szydło.

Kłopoty irańskiego tira w Koziegłowach. Odsiecz z Mediolanu

Pan Wojciech, będąc w Mediolanie, przeczytał w mediach społecznościowych, że irańskiemu kierowcy zepsuła się ciężarówka w Koziegłowach. Ponieważ stamtąd pochodzi i też jest kierowcą, skrzyknął pomoc. Problem był tylko w komunikacji i znalezieniu mechanika, bo zepsute auto to stary amerykański model, niespotykany na polskich drogach.

"Gdzie to się stało? Tam, gdzie ostrzyłeś narty. U tego Józka"

Mieszkali w Szczyrku od pokoleń, blisko siebie. Wokół drewnianego domu rodzinnego pobudowali murowane. Na Leszczynowej 6 żyli Józef z żoną, córką i wnukiem, z siostrzeńcem, jego żoną i ich trójką dzieci. W środę wieczorem, gdy córka była w pracy, dom przestał istnieć. Z rumowiska wydobyto osiem ofiar.

"Mamy pewność, że nikt już nie znajduje się pod gruzami"

Koniec akcji ratowniczo-poszukiwawczej w Szczyrku. - Mamy pewność, że nikt już nie znajduje się pod gruzami - oświadczył na miejscu wicepremier Jacek Sasin. Z gruzów domu przy ulicy Leszczynowej wydobyto osiem ofiar, w tym czworo dzieci. Budynek zawalił się i spłonął po tym, gdy w środę wieczorem doszło tam do eksplozji gazu. Prokuratura Okręgowa w Bielsku-Białej wszczęła w czwartek śledztwo w tej sprawie, ustala przyczyny tragedii, potwierdza tożsamość ofiar. Burmistrz Szczyrku poprosił mieszkańców o wywieszanie flag z kirem i nie organizowanie imprez do niedzieli.

"Bardzo duże, momentalne, uchodzenie gazu". Jak doszło do wybuchu w Szczyrku?

Najbardziej prawdopodobną wersją dotyczącą przyczyny wybuchu w Szczyrku był przewiert prowadzony równolegle, wzdłuż albo nawet po linii naszego gazociągu - powiedział Ziemowit Podolski z Polskiej Spółki Gazownictwa. Zaznaczył, że do wybuchu doszło "jakiś czas po" uszkodzeniu gazociągu. Rzecznik spółki Artur Michniewicz zaznaczył, że prace w Szczyrku "wykonywała firma niezwiązana z gazownictwem".

Budynek miał trzy kondygnacje. Strażacy "cegła po cegle" doszli do "poziomu zero"

Akcja ratownicza w Szczyrku jest bardzo trudna. Ze względu na konstrukcję budynku na gruzowisko nie można wprowadzić ciężkiego sprzętu, strażacy pracują ręcznie - powiedział rzecznik Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej Paweł Frątczak. Jak mówił komendant śląskiej straży pożarnej Jacek Kleszczewski, "praca ciągle jest żmudna", ale strażacy są "na pewno już po połowie prac".