Brali dopalacze i spali - jednego dnia na ławce, drugiego na kamieniach przy rzece. Nie mieli pojęcia, co się dzieje z ich 2,5-letnią córeczką, z którą "poszli na spacer". - Nie było z nimi logicznego kontaktu, przy sobie mieli opakowania po dopalaczach - mówi policja. Dziewczynka trafiła do pogotowia opiekuńczego. Jej rodzice będą się tłumaczyć przed sądem rodzinnym.