- W poprzednich wyborach, gdy na szefa PO kandydowali Donald Tusk i Jarosław Gowin, frekwencja też była na poziomie 50 procent - powiedział w RMF FM Tomasz Siemoniak, minister obrony w rządzie Ewy Kopacz. Odniósł się tym samym do pytania o liczbę uprawnionych, którzy wzięli udział w wyborach na szefa Platformy Obywatelskiej.
We wtorek o 14 zostaną ogłoszone oficjalne wyniki wyborów na szefa PO.
W wyborach wewnętrznych na 17 tysięcy uprawnionych udział wzięło 8,5 tysiąca osób.
- W poprzednich wyborach, gdy na szefa PO kandydowali Donald Tusk i Jarosław Gowin, frekwencja też była na poziomie 50 procent - mówił Siemoniak - Tyle osób decyduje się, by oddać głos w tej procedurze. Nie wyciągałbym zbyt daleko idących wniosków.
Zdaniem byłego ministra obrony narodowej głosowanie "jest bardzo mobilizujące".
- Ciekaw jestem, jaka byłaby frekwencja w innych partiach, gdyby głosować mieli wszyscy członkowie - powiedział. - My odważnie podjęliśmy ten eksperyment i myślę, że to jest bardzo dobre - ocenił polityk.
Wyraził również zadowolenie, że czas wyborczy w PO się skończył. - Będziemy mieć lidera wokół którego wszyscy powinniśmy stanąć - stwierdził.
PO wyłania lidera
Wybory szefa partii są w Platformie bezpośrednie. Zgodnie z uchwałą Rady Krajowej PO z połowy listopada dotyczącą organizacji wyborów szefa Platformy, 30 listopada minął czas na zgłaszanie kandydatur na przewodniczącego - wówczas zgłoszono trzech kandydatów. Obok Schetyny oraz Siemoniaka, był to też Borys Budka. 4 grudnia Budka wycofał się jednak z wyborów i przekazał swoje poparcie Schetynie. Po rezygnacji Tomasza Siemoniaka pod koniec grudnia jedynym kandydatem na szefa ugrupowania jest Grzegorz Schetyna.
Głosowanie w formie elektronicznej trwało do 7 stycznia, a drogą listowną - do 20 stycznia. Komisja zakończyła liczenie głosów 24 stycznia.
Autor: mw/ja / Źródło: RMF 24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24