W latach 70. ubiegłego wieku Formuła 1 wciąż była sportem krwawym, śmierć czyhała na kierowców za każdym razem, kiedy wskakiwali do bolidu. Niki Lauda uciekł jej cudem. I najszybciej, jak było to możliwe, wrócił na tor. - Nie było to łatwe, ale za wszelką cenę chciałem pokonać własny strach - tłumaczył swoją decyzję. 20 maja mija rok od śmierci legendarnego Austriaka.