Wielu migrantów w lasach jest od ponad dwóch tygodni. Jedzą rzadko albo w ogóle. Wodę piją, jeśli znajdą jakiś strumień czy kałużę. Migrują nie tylko osoby starsze, ale też rodziny z dziećmi czy kobiety w ciąży. Wielu z nich już nie może zawrócić do Mińska, bo - jak mówią - tam białoruskie służby ich biją i znów pędzą w stronę Polski. Tak było między innymi w przypadku grupy trzech mężczyzn pochodzących z irackiego Kurdystanu.