Na torze pod Szczekocinami, gdzie doszło do tragicznego wypadku, zaledwie kilka minut przed katastrofą pojawiła się usterka zwrotnicy i druga dotycząca semafora - wynika z dokumentów, do których dotarła TVN24. Z zapisów w kolejowych dokumentach wynika, że dyżurny ruchu ze Starzyn powinien wiedzieć, że jedna ze zwrotnic nie działa. PKP PLK sprawy nie komentują. - Wiem, że taka usterka została zarejestrowana, ale nie wiem, czy miała wpływ na katastrofę – powiedział z kolei w TVN24 Adam Młodawski, dyrektor Zakładu Linii Kolejowych.