Łódź

Łódź

Oszukiwali na "chore dziecko". Teraz szuka ich policja

Przestępcy ukradli zdjęcie jednego z byłych podopiecznych fundacji "Dom w Łodzi" – poważnie chorego Dawida. Wymyśli historię o "bardzo chorym Jasiu" i żerując na współczuciu internautów udostępniających historię, zbudowali "farmę lajków". ("Fakty po południu")

Zabił dwie dziewczyny, ofiar może być więcej. "Nie budził przerażenia"

W najnowszym Magazynie TVN24 można przeczytać o zabójcy z Radomia, który zamordował dwie dziewczyny. Jak mówi autor tekstu, Bartosz Żurawicz, o tym, że morderca zabił więcej niż jedną osobę, policjanci dowiedzieli się przypadkiem. W Polsce sprawdzanych jest kilkanaście spraw, bo mogą być wśród nich ofiary 29-latka. - Jest to olbrzymia zagadka - ocenił Żurawicz.

"Perspektywa ma znaczenie". Ten hotel zrobił furorę na świecie

Z bliska to typowy hotel. Dopiero kiedy odejdzie się na kilkadziesiąt metrów widać to, co bawi internautów na całym świecie: zielony budynek hotelu zabawnie wyróżnia się na tle zaniedbanej strefy przemysłowej w Łodzi. - Dlatego lepiej dobrze sprawdzić, gdzie rezerwujesz pokój - kpią internauci.

"Mamy tu taki swój Przystanek Alaska"

- Leżą zazwyczaj na polach. Ale czasami wychodzą na drogę, wtedy już się człowiekowi robi nieswojo - mówi mieszkanka Szczawina (woj. łódzkie). - Jak ktoś przejeżdża, to się zachwyca. A nam łosie niszczą uprawy - denerwują się miejscowi.

Łodzianie chcą… jednorożców w centrum miasta

Kolorowy dworzec tramwajowy w centrum miasta mieszkańcy Łodzi nazwali "stajnią jednorożców". Od bajkowego klimatu już się tu nie ucieknie, bo łodzianie chcą... rzeźby rodziny jednorożców. Dlaczego? - Jednorożce są super, a my nie jesteśmy ponurakami - uśmiechają się. A urzędnicy zachodzą w głowę, jak to wszystko zorganizować.

Nie mógł wysłuchać wyroku za udział w śmierci rowerzysty, bo potrącił pieszego i uciekł

Kamil K. został w środę skazany na dwa lata więzienia za udział w śmierci 31-letniego rowerzysty. Na wolności miał być do momentu uprawomocnienia się wyroku, ale za kraty trafił jeszcze przed jego odczytaniem. - Potrącił pieszego na pasach i uciekł z miejsca wypadku. Gdy został zatrzymany był pijany - informuje prokuratura. Gdy odczytywano wyrok przebywał w policyjnej izbie zatrzymań.

Nie opuścił zapór, pociąg zabił kierowcę. Dróżnik z zarzutami

Piotrkowska prokuratura przedstawiła zarzuty dróżnikowi, który odpowiadał za bezpieczeństwo na strzeżonym przejeździe kolejowym na ul. Moryca w Piotrkowie. We wtorek doszło tam do wypadku, w którym zginął 35-letni mężczyzna. Śledczy ustalili, że dróżnik nie zamknął zapór przed nadjeżdżającym pociągiem.

Pchnęli rowerzystę na autobus, zginął. Sąd nieugięty dla winnych

Najpierw go zwyzywali, potem ścigali. Na koniec dostał cios w głowę, po którym wpadł na autobus. Nie miał szans. Zginął, bo zwrócił uwagę kierowcy. W środę Sąd Apelacyjny utrzymał w mocy wyrok pierwszej instancji, co oznacza, że trzech mężczyzn odpowiedzialnych za śmierć rowerzysty najbliższe lata spędzi w więzieniu. Kolejno - osiem, cztery i dwa.

Kierowca zginął na torach. Ustalają, dlaczego dróżnik nie zamknął zapór

Na strzeżonym przejeździe kolejowym w Piotrkowie Trybunalskim doszło do tragicznego wypadku. Rozpędzony pociąg uderzył w bok stojącego na torach samochodu, na miejscu zginął jego 35-letni kierowca. Na początku służby informowały, że dwa pojazdy utknęły na torowisku. PKP jednak ustaliło, że do tragedii przyczynił się dróżnik, który nie zamknął zapór przed nadjeżdżającym pojazdem.

"Uderzył co najmniej raz". Igorek z pękniętą czaszką, ojciec w areszcie

Na trzy miesiące został aresztowany 26-letni ojciec dziecka, które w sobotę wieczorem trafiło do szpitala z pękniętą podstawą czaszki. Prokuratorzy ustalili, że niemowlę było ofiarą przemocy ze strony ojca. - Wszystko wskazuje na to, że doszło do jednego albo dwóch uderzeń. Niewykluczone jest też potrząsanie - informują śledczy, którzy postawili 26-latkowi zarzuty.

Igorek z pękniętą czaszką w szpitalu. Ojciec chłopca usłyszał zarzuty

Zarzut m.in. spowodowania obrażeń głowy ze złamaniem kości czaszki postawiła w poniedziałek prokuratura w Łodzi ojcu dwumiesięcznego chłopca, który z licznymi obrażeniami na ciele w sobotę trafił do szpitala. Rodzice Igora tłumaczyli, że chłopiec spadł z wersalki. Lekarze stwierdzili jednak, że ta wersja nie jest wiarygodna.

Zbiorowe pogrzeby, jedna bezimienna mogiła. Tak chował zmarłych

Podający się za księdza Marek N. prowadził przez kilkanaście lat w całej Polsce nielegalne domy opieki. Znęcał się w nich nad starszymi ludźmi, próbował też przejąć majątki wielu podopiecznych. Ostatnia z prowadzonych przez niego placówek - zamknięty po interwencji magazynu "Uwaga!" TVN tzw. Dom Schronienia w Zgierzu - ma więcej tajemnic, niż się wydawało.

Biegniesz na przystanek, a autobus nagle odjeżdża? Kierowcy się tłumaczą

- Musimy sprawnie włączyć się do ruchu, dlatego nie możemy ciągle obserwować tego, czy ktoś nie biegnie na przystanek - tłumaczy jeden z kierowców łódzkiego autobusu w filmie opublikowanym przez rzecznika Miejskiej Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. Przewoźnik w ten sposób odnosi się do skarg, które piszą zdenerwowani łodzianie.

Sprzedali najdroższą działkę w Łodzi

Za działkę o powierzchni 20 tysięcy metrów kwadratowych na terenie Nowego Centrum Łodzi nowy właściciel zapłaci 85,2 mln złotych. To największa w historii Łodzi transakcja sprzedaży ziemi.

7,5 tys. kilometrów, żeby pomagać. Polski lekarz leci do Zambii

Filip Styrzyński to młody lekarz ze Zgierza. Jest po stażu, ale jeszcze przed specjalizacją. Czas, który ma teraz, postanowił wykorzystać na spełnienie dobrego uczynku. Na początku listopada wyjeżdża do Zambii, konkretnie do Katondwe, małej wioski, w której polskie zakonnice prowadzą szpital. Będzie tam pracował jako wolontariusz, zabierze też ze sobą sprzęt medyczny, który udało mu się kupić za pieniądze z publicznej zbiórki pieniędzy. Skąd ta decyzja? Z lekarzem rozmawiała dziennikarka TVN24, Katarzyna Pasikowska-Poczopko.

Żołnierze uratowali małą sarenkę

Szczęście w nieszczęściu miała mała sarenka potrącona przez samochód w Łodzi. Leżące na drodze zwierzę wymijały kolejne samochody, ale w końcu pojawili się dwaj żołnierze Żandarmerii Wojskowej. - Przenieśli sarenkę z drogi i wezwali pomoc. Bez nich nie miałaby szans - opowiadają funkcjonariusze Animal Patrolu, do którego zadzwonili wojskowi.