Gdy w doku stoczni pod Murmańskiem płonął atomowy okręt podwodny Jakaterynburg, rosyjskie wojsko zapewniało, że nie ma ryzyka poważnej katastrofy. Przed remontem miano wyładować z niego całe uzbrojenie, w tym rakiety strategiczne z głowicami jądrowym. Prawda okazała się jednak być zupełnie inna. - Wiem to na pewno, podczas pożaru na pokładzie było uzbrojenie - powiedział zastępca dowódca Floty Północnej, wiceadmirał Aleksander Witko. Według rosyjskich mediów, pożar groził "drugim Czarnobylem".