W Kijowie zapadł wyrok na kolejnego członka ekipy przebywającej w więzieniu byłej premier Ukrainy Julii Tymoszenko, ministra ochrony środowiska w jej rządzie Hryhorija Filipczuka, którego skazano na trzy lata więzienia.
Partia byłej premier - Batkiwszczyna (Ojczyzna) ogłosiła w piątek, że wyrok na Filipczuka to zemsta otoczenia prezydenta Wiktora Janukowycza.
Janukowycz po raz kolejny gra według podwójnych standardów: zapewnia partnerów europejskich, że 365. artykuł zostanie zmieniony, lecz w tym samym czasie na jego podstawie kontynuuje usuwanie swych przeciwników politycznych. oświadczenie Batkiwszczyny
Adwokat byłego ministra podał, że jego klient został skazany za nadużycie władzy podczas sporu o przywrócenie kontroli państwowej nad bogatym w złoża ropy i gazu szelfem Morza Czarnego.
Bo prowadził walkę o szelf?
Batkiwszczyna oświadczyła, że Filipczuka skazano, gdyż jako minister w rządzie Tymoszenko prowadził walkę sądową o szelf, który "za bezcen odbierany był państwu przez związaną z Janukowyczem firmę Vanco".
Partia Tymoszenko podkreśliła też, że Filipczuk otrzymał wyrok na podstawie 365. artykułu kodeksu karnego, przestarzałego zapisu w prawie, który pochodzi jeszcze z czasów ZSRR, i tego samego, z którego została skazana była premier.
"Janukowycz po raz kolejny gra według podwójnych standardów: zapewnia partnerów europejskich, że 365. artykuł zostanie zmieniony, lecz w tym samym czasie na jego podstawie kontynuuje usuwanie swych przeciwników politycznych" - głosi oświadczenie Batkiwszczyny.
Kolejny za kratkami
Filipczuk stał się trzecim członkiem ekipy Tymoszenko, który trafił do więzienia za rządów prezydenta Janukowycza.
Była premier, jego największa przeciwniczka, została skazana w październiku ub. roku jako pierwsza. Jej wyrok - siedem lat więzienia - wydano, gdyż zdaniem sądu jej rząd dopuścił się nadużyć przy zawieraniu umów gazowych z Rosją w 2009 r.
W lutym na cztery lata pozbawienia wolności skazano byłego szefa MSW Jurija Łucenkę. Stanął on przed sądem m.in. za to, że jako minister z ominięciem prawa przyznał swemu kierowcy dodatek emerytalny w wysokości 40 tys. hrywien (ok. 16 tys. złotych).
Źródło: PAP