- Tybetańczycy są jak misie panda, wszyscy ich lubią i głaszczą, ale nikt nic nie zrobi, aby ich uratować - powiedział w magazynie "24 Godziny" Adam Kozieł z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Zgodziła się z nim Małgorzata Braunek. - Świat nie jest bezsilny, tylko nie chce ze swych sił w obronie Tybetu skorzystać - stwierdziła buddystka.