Jarosław Gowin podobno dostał dwie propozycje, ale wybór właściwie miał jeden - zamiast teki ministra obrony, tekę ministra nauki za to w randze wicepremiera. W rządzie PiS to nowa twarz, choć ma już za sobą ministerialne doświadczenie w resorcie sprawiedliwości rządu Platformy. Złośliwi ironizują, że to człowiek renesansu - nadaje się na każde stanowisko i każde gotowy jest zająć. On sam jest zwolennikiem tezy, że szef resortu nie musi być specjalistą, lecz sprawnym, politycznym liderem. Sprawnie niewątpliwie przeszedł z jednego rządu do drugiego, zmieniając jednocześnie polityczne obozy. Jak mu się to udało?