Przejście dla pieszych między centrum handlowym a kościołem w sobotę po godzinie szesnastej, zmrok, deszcz i ruch przedświąteczny. Kierowca powiedział policjantom, że nie widział pieszych. Inni widzieli, jak piesi unieśli się w powietrzu. On miał 74 lata. Zginął na miejscu. Ona, 65-latka, jest w ciężkim stanie. Byli małżeństwem. - To moja rodzina. Szli z kościoła do domu, nie wrócili - pisze pani Ula.