Bujany fotel, koc, herbata bez rumu lub z nim i kot na kolanach - o takiej sielance Szymon Ziółkowski myślał, kiedy latał z zawodów na zawody jak świat długi i szeroki, do domu wpadając tylko po to, by przepakować walizkę. A tu masz, na sportowej emeryturze, niespodziewanie także dla siebie, został właśnie trenerem. I znowu ruszył w drogę. Cel jest jeden - pomóc Pawłowi Fajdkowi w dostaniu się na olimpijskie podium, najlepiej na jego najwyższy stopień.