Nie niespodzianka, a sensacja. Na przełożonych z roku 2020 na 2021 igrzyskach olimpijskich Dawid Tomala pomaszerował po złoto na morderczym dystansie 50 km. Dokonał tego, choć był w tej specjalności żółtodziobem, a kilka miesięcy wcześniej jako robotnik zasuwał na budowie. - Po robocie wracałem do domu i w sekundę zasypiałem. Budziłem się po piętnastu albo trzydziestu minutach, różnie. I na trening - opowiada chodziarz w rozmowie z eurosport.pl.