Po otrzymaniu informacji, że "PiS chce uderzyć w Samoobronę", Roman Giertych miał - jak sam mówi - do wyboru dwa rozwiązania: "stać się drugą osobą po Jarosławie Kaczyńskim" lub "sprzeciwić się całej akcji, narażając się ma ryzyko klęski politycznej". - Skuteczny sprzeciw doprowadził do tego, że plany PiS się nie ziściły - stwierdził w "Faktach po Faktach" b. wicepremier. Przekonywał, że o planach PiS nie zawiadomił prokuratury, bo nie wykluczał, że chodzi o atak medialny.