12 lat - nawet tak długo leżał w magazynach sprzęt zakupiony przez MON, zanim znalazł się ktoś godny jego używania. Raport NIK, która zajrzała do zakupów ministerstwa, daje obraz totalnego chaosu i głupoty. Gdy pracownicy MON męczyli się z leciwymi komputerami, za oknem w składnicach kurzyły się nowe. Najgorsze co można było zrobić, to o nie poprosić. Wówczas było już pewne, że sprzęt trafi tam, gdzie go na pewno nie potrzebują.
Nierzetelność to najłagodniejsze słowo jakim podsumować można wyniki kontroli NIK, głupota - najwłaściwsze. Przez ponad półtora roku, od 1 stycznia 2007 do 30 września 2008 roku (ministrami byli Radosław Sikorski, Aleksander Szczygło, Bogdan Klich), pracownicy Najwyższej Izby Kontroli sprawdzali jaki użytek robi MON z zakupionego za wiele milionów złotych sprzętu. Co się okazało? Że pożytku z zakupów w wielu przypadkach nie było żadnych. Sprzęt leżał gdzieś w kątach wojskowych składnic, kurzył się, przesypiał gwarancję, a nierzadko także i swoją erę technologicznego rozwoju.
Czekały aż się zestarzeją
Tylko w trzech skontrolowanych przez NIK składnicach wojskowych przechowywano fabrycznie zapakowany sprzęt, który wart był 27 milionów złotych. I to licząc po cenach zakupu. Rekordzistą okazała się 9. Rejonowa Baza Materiałowa z Warszawy. Bazowała głównie na niepotrzebnym przetrzymywaniu materiałów, które kontrolerzy Izby wycenili na 25 milionów złotych. Ta sama Baza była też bezkonkurencyjna w innej kategorii - najdłuższego magazynowania nowego sprzętu. Jeden z "zakupów" ministerstwa czekał na swojego pierwszego użytkownika 12 lat!
Ale wyniki kontroli wskazują, że ci, którzy musieli pracować na przestarzałych komputerach, gdy w magazynach czekały nowe, i tak mieli nie najgorzej. Problem ze składnicami polegał bowiem także na tym, że nawet gdy sprzęt z nich wyjeżdżał to i tak najczęściej nie trafiał tam, gdzie powinien.
Dystrybucja? Nie, uznaniowe rozdawnictwo
- Kontrolerzy NIK ujawnili, że wiele jednostek dostało komputery, mimo że ich nie zamawiały, a inne, które złożyły zamówienia, oczekują na sprzęt do dzisiaj. Dystrybucją sprzętu komputerowego w MON przypomina uznaniowe rozdawnictwo - grzmi Izba. Jak zaznacza jej rzecznik Paweł Biedziak, "wynika ono między innymi z niewiedzy i braku przepływu informacji na temat posiadanych zasobów, zaplanowanych zakupów oraz braku odpowiednich procedur dotyczących dystrybucji sprzętu z magazynów". - Dopiero w trakcie kontroli NIK zaczęto opracowywać stosowne instrukcje umożliwiające zarządzanie sprzętem oraz określające jakiego rodzaju sprzęt będzie przydzielany poszczególnym komórkom MON - ujawnia rzecznik.
Kontrolerzy NIK ujawnili, że wiele jednostek dostało komputery, mimo że ich nie zamawiały, a inne, które złożyły zamówienia, oczekują na sprzęt do dzisiaj. Dystrybucją sprzętu komputerowego w MON przypomina uznaniowe rozdawnictwo nik
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu